czwartek, 12 grudnia 2013

Sylwetki: Ewa Ostrowska

Jako że osobiście mogłabym wystartować na zawodach tańca na rurze tylko na paraolimpiadzie, w kolejnym odcinku postanowiłam przedstawić Wam, Drodzy Czytelnicy, kogoś, kto w rzeczonym tańcu prezentuje się naprawdę nienagannie.

Oto Ewa Ostrowska!

  
Ewa ma 24 lata, jest instruktorką w studiu tańca Free Art Fusion i absolwentką fizjoterapii, co, jak sama przyznaje, niewątpliwie pomogło jej w rozwijaniu jej tanecznych umiejętności. Rzecz jasna nie oznacza to, że zachęcam do bezzwłocznego szturmowania akademii medycznych w całej Polsce – wystarczy, jeśli będziecie sumiennie trenować i czytać bloga. :-)

Jak długo trenujesz?

W lutym (2014) miną dwa lata.

W jaki sposób pierwszy raz zetknęłaś się z tańcem na rurze?

Po liceum przyjechałam do Warszawy na studia, a także, żeby znaleźć tu pracę. Mój kolega pracował w FAF jako złota rączka w ramach programu „Pracuj i tańcz” (program polegający na darmowym udziale w zajęciach w zamian za pracę – S.R.) i powiedział mi, że studio poszukuje recepcjonistki. Zgłosiłam się, dostałam pracę i okazało się, że w ofercie jest taniec na rurze. Długo nie mogłam się zdecydować, szczególnie, że grupę prowadził facet! W końcu po wielu namowach poszłam na pierwsze zajęcia i dosłownie się zakochałam! Byłam wszystkim zachwycona, poczułam, że nareszcie znalazłam swoją pasję.

Jakie były pierwsze reakcje twoich znajomych i rodziny, kiedy dowiedzieli się, co trenujesz?

Na początku było ciężko wytłumaczyć, że na rurze trenuję sportowo. Jest wiele osób, które rurę kojarzą tylko z klubami go-go. Z czasem jednak zaczęłam  udostępniać swoje zdjęcia i filmy. Znajomi zrozumieli, że to naprawdę ciężki sport i zaczęli do tego podchodzić z szacunkiem. Niektórych musiałam edukować od podstaw, nie wiedzieli na przykład, że mamy dwa rodzaje rur – statyczna i obrotowa. Kiedy oglądali jeden z moich filmów nie mogli się nadziwić, że się kręcę. :-)

Czy uprawiałaś wcześniej jakiś sport?

Kiedy byłam młodsza biegałam, uwielbiałam biegać i grać w kosza z przyjaciółmi. Przyjechałam do Warszawy z małego miasta, gdzie w porównaniu z stolicą nie było tak atrakcyjnej oferty zajęć tanecznych i sportowych – tutaj było więcej możliwości.

Co spodobało ci się w tańcu na rurze?

Widziałam swoje postępy. Na rurze przechodzisz kolejno na coraz wyższe poziomy i bardzo szybko widać efekty. Tak bardzo mi się to podobało, że zaczęłam ćwiczyć sama w domu, zaczęłam się rozciągać. Zanim zaczęłam trenować na rurze nie byłam w ogóle rozciągnięta! Oczywiście rozciągnięcie zależy również od indywidualnych predyspozycji naszego ciała, ale systematyczną pracą i cierpliwością można wiele zdziałać. Ja po tych dwóch latach rozciągania robię już bez problemu szpagat poprzeczny. Mam też siłę. Gdy zaczynałam, zaczęłam robić pompki, chodzić na inne zajęcia, np. na powercombo, to też mi bardzo pomogło. Przez to, że byłam tym tańcem tak zafascynowana, w ogóle nie postrzegałam tego jako czegoś nieprzyjemnego, po prostu chciałam to robić! Zresztą w trakcie ćwiczeń wydzielają się endorfiny, więc byłam tak nakręcona, że ciągle chciałam więcej i więcej, aż sama musiałam się czasami hamować. :-)
Zauważyłam też, że moje ciało się zmienia, że staje się dużo bardziej umięśnione. Wyrzeźbił mi się brzuch, rozciągnęłam się i dzięki temu zaczęłam czuć się ze swoim ciałem dużo lepiej, czułam się taka lekka i zwinna jakbym mogła wszystko! Teraz jestem w stanie robić kombinacje figur w choreografii bez schodzenia z rury, a wcześniej dostawałam zadyszki podbiegając do tramwaju.

Opowiedz coś o swoich treningach.

Obecnie trenuję u mistrzyni Polski, która pracowała w naszym studiu, kiedy zaczynałam się uczyć. Kiedy rok temu dołączyłam do grupy prowadzonej przez Asię, były w niej dziewczyny, które ćwiczyły dłużej niż ja, co na początku trochę mnie stresowało. Nie umiałam wielu rzeczy, które one umiały, ale przez ten rok myślę, że zrównałam się z nimi. :-) W końcu poszłam na kurs instruktorski tutaj, w FAFie. Na początku nie byłam do tego przekonana, ale wszyscy dookoła mówili mi, że jestem gotowa, więc się zdecydowałam. W ramach przygotowań chodziłam specjalnie na taniec, na balet, brałam indywidualne lekcje, żebym nie szła na kurs zielona i miała jakieś podstawy. Oczywiście pomogły mi też moje studia z fizjoterapii. Do tej pory pamiętam łacińskie nazwy przyczepów mięśniowych. :-) Jeżdżę też na różne warsztaty. Byłam na warsztatach z Marion Crampe, z Lolo Hilsum, teraz jadę na warsztaty z Irlandczykami do Krakowa.

Jak oprócz tego doskonalisz swoje umiejętności?

Oglądam mnóstwo filmików w internecie. Chodziłam do różnych instruktorów i starałam się czerpać wiedzę od każdego. Zauważyłam, że każdy instruktor prowadzi zajęcia inaczej i na co innego zwraca uwagę – jeden na rozciągnięcie, inny na siłę, jeszcze inny na figury taneczne. Każdy coś mi przekazał i starałam się jak najlepiej to wykorzystać. Wszystko, czego się nauczyłam, zapisywałam. Od samego początku prowadziłam zeszyt, w którym rysowałam poszczególne figury i opisywałam, jak się je wykonuje. Do tej pory go mam. :-) Korzystałam też z różnych stron internetowych, jak na przykład http://poledancedictionary.com/. Zostawałam w pracy po godzinach i ćwiczyłam. W pole dance’ie, aby nauczyć się nowej figury trzeba ją powtórzyć wiele razy, więc powtarzałam – dotąd, aż każda wyglądała perfekcyjnie. Zresztą teraz, będąc instruktorką, również zwracam uwagę na detale, na przykład czy palce są obciągnięte.

Na co jeszcze zwracasz uwagę prowadząc zajęcia?

Przede wszystkim, żeby nikt mi nie spadł, jest to ważne zwłaszcza przy tych trudniejszych figurach. Dlatego latam dookoła, obserwuję i asekuruję, żeby wszyscy byli bezpieczni.

Jakie są twoje plany związane z rurą?

W czerwcu 2014 chciałabym wystartować w mistrzostwach Polski. Wydaje mi się, że w pół roku byłabym w stanie się przygotować. Chodzi mi przede wszystkim o to, żeby się sprawdzić, a także, żeby zdobyć nowe doświadczenie. Każdy uczestnik musi przygotować dwa układy – jeden obowiązkowy, który musi zawierać figury z listy, i drugi dowolny. W obydwu należy wykorzystać i rurę statyczną i obrotową. Każdy układ ma trwać kilka minut, więc jest to dosyć ciężkie i bardzo wysiłkowe. W tym tygodniu zaczynam przygotowania. Najtrudniej jest mi wybrać piosenkę, bo wszystkie mi się podobają, wszystkie chciałabym wykorzystać. :-) Wybieram jakąś, po czym zaraz mi się odmienia.

Jaką radę dałabyś osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z rurą?

Nie zniechęcać się! Na początku może być ciężko, są siniaki, jest trudno się podnieść czy podciągnąć, bo dźwigamy ciężar całego naszego ciała. Najważniejsze, żeby zwłaszcza wtedy, gdy przychodzi moment zwątpienia, kiedy jest naprawdę bardzo ciężko, próbować dalej, powoli, po trochu. To wszystko w końcu wychodzi, każdy ma swój czas. Są osoby, które trenowały już wcześniej taniec lub gimnastykę i wiadomo, że tym osobom będzie łatwiej. Osobom takim jak ja, która nigdy wcześniej nic takiego nie ćwiczyłam, jest trochę trudniej, ale to tym bardziej motywuje. Mnie to bardzo motywowało – chciałam nawet nie innym, ale samej sobie pokazać, że dam radę. Kiedy teraz prowadząc zajęcia widzę, jak cieszą się moje kursantki, kiedy coś im wychodzi, to tak się cieszę razem z nimi, bo pamiętam, jak ogromną radość sprawiało to mi.
Warto robić zdjęcia, filmy, bo widać jak nasze ciało się zmienia. Po figurach również widać, że wychodzą coraz lepiej i ładniej. Dlatego róbcie zdjęcia i dokumentujcie Wasze wyczyny, pokazujmy to całemu światu, bo to, co robimy jest po prostu piękne. :-)
Poza tym dobrym pomysłem jest obóz (sportowy – S.R.), bo jedzie się w piękne miejsce, można wziąć swoją rodzinę, koleżankę, a do tego intensywnie trenować na rurze i zrobić naprawdę duże postępy. Kiedy chodzi się na zajęcia raz czy dwa razy w tygodniu, te postępy są bardziej rozłożone w czasie.
Na pewno fajnie mieć swoją rurę w domu, ale ja na przykład czuję się pewniej, kiedy ktoś jest ze mną i mnie ubezpiecza. Szczególnie teraz, kiedy robię naprawdę zaawansowane figury, wolę, żeby był przy mnie ktoś, kto mi pomoże, zaasekuruje mnie albo podsadzi.

Co jest dla ciebie szczególnie atrakcyjne w tańcu na rurze?

Wspaniałe jest to, że czuję się częścią całej społeczności. Na zajęciach w grupie wszystkie sobie pomagamy, wspieramy się, nie rywalizujemy. Pole dance to sport pełen radości i wzajemnego szacunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz